Zygmunt Miłoszewski
Uwikłanie
GTW
Bert Hellinger
Rozdział pierwszy
Wielki sukces reaktywowanego Jarocina, dziesięć tysięcy ludzi słuchało Dżemu, Armii i TSA. Pokolenie JP2 uczestniczyło w corocznym spotkaniu modlitewnym na Lednicy. Zbigniew Religa ogłosił, że będzie kandydował na prezydenta i że chce być „kandydatem zgody narodowej”. Na jubileuszowym dziesiątym pikniku lotniczym w Góraszce pojawiły się dwa myśliwce F-16, wzbudzając entuzjazm zgromadzonych. W Baku polska reprezentacja rozgromiła w kiepskim stylu Azerbejdżan 3:0, a trener Azerów pobił sędziego. W Warszawie policjanci wręczali kierowcom makabryczne zdjęcia ofiar wypadków ku przestrodze, na Mokotowie zapalił się autobus linii 122, a na Kinowej wywróciła się karetka wioząca wątrobę do przeszczepu. Kierowca, pielęgniarka i lekarz trafili z potłuczeniami do szpitala, wątroba ocalała i tego samego dnia została przeszczepiona pacjentowi kliniki na Banacha. Maksymalna temperatura w stolicy 20 stopni, przelotne opady.
1
- Pozwólcie, że opowiem wam bajkę. Dawno, dawno temu w niewielkim prowincjonalnym mieście żył sobie cieśla. Ludzie w miasteczku byli biedni, nie stać ich było na nowe stoły i krzesła, więc i cieśla był ubogi. Z trudem wiązał koniec z końcem, a im był starszy, tym mniej wierzył, że los może się odmienić, chociaż pragnął tego jak nikt inny na świecie, miał, bowiem piękną córkę i chciał, aby w życiu wiodło jej się lepiej niż jemu. Pewnego letniego dnia do domu stolarza zawitał możny pan. „Cieślo - powiedział - przyjeżdża do mnie mój z dawna niewidziany brat. Pragnę podarować mu olśniewający prezent, a ponieważ przybywa on z kraju obfitującego w złoto, srebro i drogie kamienie, postanowiłem, że będzie to nadzwyczajnej piękności drewniana szkatuła.
Jeśli uda ci się zrobić ją do niedzieli po najbliższej pełni, nigdy już nie będziesz narzekał na biedę”. Cieśla oczywiście się zgodził i natychmiast przystąpił do pracy. Była to robota wyjątkowo żmudna i trudna, chciał połączyć wiele gatunków drewna i ozdobić szkatułę miniaturowymi rzeźbami baśniowych stworów. Mało jadł, nie spał prawie wcale, tylko pracował. Tymczasem wieść o wizycie możnego pana i niecodziennym zleceniu szybko rozniosła się po miasteczku. Jego mieszkańcy bardzo lubili skromnego cieślę, codziennie ktoś przychodził z dobrym słowem i próbował pomóc mu w snycerce. Piekarz, kupiec, rybak, nawet szynkarz - każdy z nich łapał za dłuta, młoteczki i pilniki, chcąc, aby cieśla skończył pracę w terminie. Niestety, żaden z nich nie potrafił wykonać jego roboty i córka cieśli ze smutkiem patrzyła, jak ojciec, zamiast rzeźbić w skupieniu szkatułę, poprawia to, co zepsuli jego przyjaciele. Któregoś ranka, kiedy do wykonania pracy zostały już tylko cztery dni, a zrozpaczony rzemieślnik rwał sobie włosy z głowy, jego córka stanęła przed drzwiami chaty i przepędzała każdego, kto przychodził z pomocą. Całe miasteczko obraziło się na nich, nikt już nigdy o cieśli nie mówił inaczej, jak o gburze i niewdzięczniku, a o jego córce jak o niewychowanej starej pannie. Chciałbym wam powiedzieć, że cieśla, co prawda stracił przyjaciół, ale za to oczarował możnego pana swoją misterną robotą, ale nie byłaby to prawda. Bo kiedy w niedzielę po pełni przybył do jego domu możny pan, zaraz odjechał wściekły i z pustymi rękami. Dopiero wiele dni później cieśla ukończył szkatułę i podarował ją swojej córce.